23 października 2020r. zachorowałam na COVID-19.
Moje ciało nie radziło sobie z chorobą…
Choć szpital wydawał się w tym czasie szczególnie przerażający, 9 listopada trafiłam na oddział covidowy z poważnymi problemami oddechowymi.
To były trudne dni.
Będąc naocznym świadkiem obrazów odchodzących ludzi w szpitalu, słysząc różne odgłosy na oddziale nieustannie towarzyszyło mi uczucie lęku. Walczyłam przede wszystkim z własną słabością oraz nieprzewidywalnością choroby, z jaką przyszło mi się zmierzyć.
Najtrudniejsza była jednak wszechogarniająca samotność, nie tylko moja, ale też współtowarzyszy choroby oraz ciągłe wyczekiwanie i niepewność.
Bałam się zasnąć, bo nie wiedziałam czy się obudzę. Walka z bezsennością, spadła na mnie wraz z falą negatywnych emocji, które nie pozwalały na spokojny sen…szczelina pod drzwiami, kolory ścian, cień krzewów, linia świateł…
Podczas zbyt długich nocy zaczęłam dostrzegać wokół siebie drobne elementy, wzory. Choć byłam zamknięta w małej przestrzeni, podróżowałam po tych ścianach i dostrzeganych kształtach pozwalając sobie na chwilę ukojenia tego emocjonalnego chaosu.
Fotografowałam walcząc z chorobą, z niedoskonałością organizmu, z własnym strachem i bezsennością.